Zapraszamy na relację z rejsu, który zorganizował Yacht Club WSZiB w Krakowie.
Postaramy się opowiedzieć Wam jego historię dzień po dniu, pokazać rzeczy, które nas zachwyciły, przestraszyły albo rozbawiły. Obejrzyjcie zdjęcia z miejsc, które odwiedziliśmy, zobaczcie jachty, na których pływaliśmy, popatrzcie, jak się bawiliśmy na morzu i w portach urokliwej Chorwacji i sami oceńcie, czy za rok warto będzie do nas dołączyć.
Oto my, czyli 16 żeglarzy (lub prawie-żeglarzy 🙂 ), którzy zdecydowali się powierzyć swoje życie i zdrowie na tydzień morzu oraz dwóm pełnomorskim jachtom s/y Holly i s/y Daisy. Skład załogi s/y Holly przedstawiał się następująco: Magda (można ją całkiem łatwo znaleźć na zdjęciu, bo jako jedyna w załodze nie jest… facetem), Filip (po prawej, ma na koszulce napisane… Filip), Marcin (to ten, na którego karku bez wyraźnej przyczyny spoczywa ręka Magdy), Gregor (w samym środku zdjęcia swoją czerwoną chustą rozjusza Neptuna), Tomek (na dole przyjmuje pozycję tzw. wypoczynkową), dwóch Rafałów (jeden z lewej udaje, że już się opalił, a drugi u góry rozkłada ręce nie mogąc rozstać się z prezesowskimi gestami) oraz kapitan Tomek (nie pozostawia wątpliwości co do swojej funkcji kładąc łapę na sterze).
Załogę s/y Daisy stanowili Basia (to ta w środku z najbardziej czerwonymi włosami), Paulina (opiera się na własnym kolanie dopóki nie ma przechyłów), Agnieszka (z niepokojem obserwująca fotografa), Marcin (też się o coś opiera, ale już poza kadrem), Paweł (brzdąka na stalowej lince zwanej achtersztagiem), Janek (któremu nie udało się całkiem schować za plecami współzałogantów), Piotrek (to ten z najkrótszą fryzurą i najgroźniejszą miną) oraz kapitan Tomek (w najbardziej pomiętej koszulce). Tak pokrótce wyglądał skład osobowy wyprawy, teraz czas na jachty – nasz środek lokomocji, ułuda bezpieczeństwa na bezkresie słonej wody, dach nad głową (opcjonalnie pod głową), miejsce spotkań towarzyskich i biesiad (no, dobra, tu przesadziłem…) i symbol wolności, jaką daje żeglarstwo. Obydwa jachty to identyczne konstrukcje 34-stopowe (co daje niecałe 11 metrów długości) Bavaria 34, różniące się między sobą nieznacznie (mówiłem, że identyczne?) – przede wszystkim kolorem nadajnika radiowego VHF (odbiornika w zasadzie też) oraz zawartością lodówki. Widok od rufy i od dziobu:
Zdecydowanie lepiej jednak jachty te wyglądają z boku, pod żaglami. Dalej kilka ujęć podczas żeglugi:
Tyle tytułem wstępu. Dalej możecie obejrzeć, co spotkało nas w kolejnych dniach wyprawy. Żeby przez myśl Wam nie przeszło rezygnować w tym momencie zapowiem, że będą m.in. wodospady w parku narodowym, grota w skale z błękitną wodą, delfiny płynące u naszej burty, piękne zabytki Splitu z IV wieku n.e., twierdza na wzgórzu wyspy Hvar i groźna noc wśród wyjącego wiatru i fal. Zapraszamy!